Komentarze: 2
Poznań. Budzisz się w nocy w mieszkanku na nowo wybudowanym osiedlu. Czujesz, że jesteś mokry, zlany potem, nie możesz oddychać. Zadajesz sobie pytanie, co się stało, dlaczego właśnie tak? Spojrzenie na zegarek trzecia. Hm, trochę wcześnie jak na pobudkę, jeszcze jakieś dwie i pół godziny snu. Wstajesz zmienić podkoszulkę. Po chwili poszukiwań w ciemnościach, myślisz pierdole, po co? Papieros, okno, łóżko. Dźwięk sms`a (nienawidzę noki).
Odczyt: „Marcin właśnie przeżyłam z Tobą ekscytujący orgazm, nie mogę przestać myśleć o Tobie, aż krew sikała, tęsknie wracaj.” – aamarta 03:11:10.
Jedyne, o czym myślisz to garnitur, koszula, krawat, bokserki, skarpetki, buty, kluczyki, papiery wozu, pilot od garażu, Hugo Boss, kawa – nie to potem, po drodze.
W życiu nie jechałeś jeszcze w takim amoku, zajazd pod dębami, z prędkością światła wciągasz czarnego pobudzacza, pisk, smród palonych gum. Piąta czterdzieści. Kochany domek, kochane piersi, usta, oczy, nosek, biodra, dłonie, kochana ona, śpiąca i wtedy myślisz – kurwa mogłem pomyśleć o kwiatach.
(Średnia prędkość na trasie według odczytów z komputera pokładowego 143,8 km/h, kawa smakowała jak siki, nie wiem skąd ta rysa na lakierze po prawej stronie tylnego błotnika, bliższe oględziny nie wskazują na potrącenie pieszego, paradoksalnie do czerwonej plamy świetnie pasowałyby białe tulipany, to była noc)